niedziela, 27 września 2015

23. Niedziela z pamiętnika.

Trochę wygrzebie i odgrzeje ,wyrwę kolejną kartkę z kajetu..
Jako dzieciak lubiłam niedziele spędzane z dziadkiem..
Dziadeczko wstawał o 6 rano ,ja wraz z nim...
Tarliśmy stos ziemniaków i smażyliśmy placki..
Senior piekł ,ja pochłaniałam ...
Dla wszystkich domowników przygotowywał śniadanie zawsze w te niedziele..
Lubiłam wsiadać z nim na komarka marki ,,komar,, i jezdzić przed siebie..
Woził mnie i odbierał z przedszkola ,fundował mi wycieczki ,
Z tej miłości do Dziadka ...zjadłam nawet naoliwione śrubki,które ładnie sobie przygotował do reperacji komara...efekt końcowy śrubożarstwa możecie sobie wyobrazic...obyło się bez  pomocy lekarza ,samo poszło...że mi kiszek nie skręciło..to sie nazywa dzieciar cyborg..
Dziadeczek...człowiek o duszy Anioła...dobry ,pogodny ,troskliwy..
Miał dla Nas czas...dla mnie szczególnie...wszędzie gdaie tylko sie pojawił ,ja byłam z Nim..miał całe pokłady cierpliwości,kiedy już wszyscy inni załamywali ręce...
Każdy z Nas jako dziecko ma a przynajmniej powinien mieć ..takiego Dziadeczka...lub Babule...takiego oddanego w pełni Stróża Niebieskiego...
Dziadek odszedł szybko...niespodziewanie...zbyt krótko z Nami był..
Zapełnił moje dzieciństwo pozytywną energią...ciepłem ...miłością..
Jest moim najbarwniejszym wspomnieniem ....które działa kojąco...
On tak oddziaływał na wszystkich ...tą swoją dobroć zwyczajnie rozdawał jak Robin Hood..
Dziadeczek...nadal go widze radosnego...wiozącego mnie na komarku...
Dzis taki nostalgiczny dzień..zatem zasłuchany w nutkach..
Jedna kotłuje sie w głowie...i w tym rytmie będe oczekiwać na to piękne zaćmienie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Można wybrać opcje komentowania naciskając "Konto Google" przy "Skomentuj jako" .