czwartek, 24 września 2015

16. Wina nigdy dość.

Różne takie,półsłodkie,ulepek...i wymieszane z likierem ( aż wykręcało pysk ,taki ten misz-masz był pyszny)
Jako że środa jest zawsze jak sobota prawie,już mamy tradycję z koleżanką jedną lub drugą smakować ,degustować win i likeru ...na zakończenie..
Upadłam raczej na łeb ...żeby tak w organizmie swoim wymęczonym zamięszać...
Wziął sie i obraził ..dziś mu wynagrodze..wleję w siebie żurku...wybaczy mi...
Jak wiadomo najlepszy na kaca i obolałości rosołek i żurek na zakwasie..
Użyczyła mi córa koleżanki babury spokojnej książke do poczytania ,zobacze co to takiego ten ,,jak to stary diabeł do młodego pisał,',
Jako że szatany po ulicach chodzą i po odciskach sobie depczą ,to w klimacie takim rozmów trwaliśmy..ile to syfu na polskiej ziemii,że sąsiady odizolowane takie teraz...
I o synowych tak prawiliśmy..a może podrzuce jej czytadło o diable starym?
Lubię te nasze spotkania...w ich ciepłej dużej kuchni..tam zawsze jak u siebie..
A tematów ciekawych końca nie ma..
Odbiegając ..ostatnio obejrzałam film,na który oczekiwałam,,Do utraty sił,, z Jakiem Gyllenhaal ...jestem fanką filmów różnych...ten zapamiętam...polecam..jeśli nie mieliście jeszcze okazji...
Musze chyba ruszyć tyłek ...pobiegać z psem ..a raczej porzucać piłkę ..bo w domu pies z kotem żyją...Fiś i Szarik ...zawsze mnie czworonogi solidnie rozśmieszają...
Zatem wciągne aspirynę...nastawię żuru ...i rzucę piłką...
Wy też traktujecie środę tak dobrze i suto jak ja?



2 komentarze:

Można wybrać opcje komentowania naciskając "Konto Google" przy "Skomentuj jako" .