Moja niebieska huśtawko,melduję się..
Szczęśliwie dotarłam na miejsce...wysyp babur standardowo być musiał..
Nawet jedną świeżynkę wiezliśmy..dziewice jeszcze ..
Każdy na stres reaguje jak lubi..Agata bo tak jej na imię...rozweseliła śpiące kurewny..
Podeszła do sprawy lajtowo...
- na dwa miesiące mnie niesie,czy ja w domu roboty mam mało?
Ale ja tak już mam nie umiem odmawiać...zadzwonili z agencji i jadę...
A pani taka troche z życia niezadowolona ,pyta Agata sąsiadke pasażerke,martwi sie Pani?
- jak będziesz jechała już pare razy to też nie będziesz najszczęśliwsza...
A co tam ,jade do dwójki ,kobicina mocno już zaawansowana w chorobie,dziadek jeszcze balkonik popycha...co mi tam ,nie dołuje sie...dziadkowi zrobię loda ,babce zrobię włosy..
Cały bus rżał ,aż kierowca biedny żuczek kierownice opluł ( swoją drogą się też nabzdyczył jakis taki mruczykij,ani be ani me,ani kukuryku,jeden z najgorszych wożących nam sie trafił)...jednym słowem nieswój chłop..
I z tej złości w środku falującej....kiedy moja kolej przyszła żegnać towarzystwo..pomylił kierowczyna adresy podwiózł mnie ...ha! Oj sie wściekłam do białości...pod same bramy cmentarza ...hola hola ...numer jest ,ulica jest ...zgadza sie...
Wysiada pani...tu duży zakład pogrzebowy jest...może kazali pani do biura przyjechac...
Prosze jegomościa ..tu są dwa budynki o tym samym numerze ,tylko wrota cmentarne posiadają dodatkowo litere A...teraz to się zagotowałam...nie dość że'mnie wytłukł 13 godzin belzebub jeden...nos na kwinte i okulary przeciwsłoneczne Karamba jeden z krainy dreszczowców...to będzie mnie tu jeszcze chował za żywca...co to to nie...
Pan ślepy zdejmie szkła w kolorze sraczki..i się przyjrzy dokładnie...a wzięłam ja torebke pod pache...walizę ciągnę...sweterek ładny mi w drzwaich utknął ,tak szarpnęłam że podarłam...będziesz odkupował bucu jeden...
No ale jestem...kolejne nowe miejsce...nowe twarze..i nowe choroby...
Nie lubię grzać tyłka w jednym miejscu..nosi mnie...lubię zmiany..
Tu przywitałam się z ,,rakiem,,nie pierwszy raz ..w swojej karierze garkuchty posługaczki podmywaczki.. pampers girl,jednym słowem ,,jesteś naszą własnością ,,taki mają często myślunek...tak lubią myśleć...dziwnym są narodem o tak...a czy my bywamy lepsi?
Za kase dalibyśmy sie pokroic..( ale o tym innym razem)
I tak poznałam kolejną Panią przyjmijmy Zygfryde...
Rak - wyjada wszystko co masz ....kąsa Cie powoli ,po to by na koniec urządzić sobie bal..
Zygfryda wydaje sie być otumaniona ale to oczywiste na tylu prochach...uczta dla niejednego od używek byłaby..32 kilo żywej wagi...czyli chodzący Zombi..
Smutne...że tak niszczeje na oczach rodziny...że już nie jest sobą...
Cierpienia nikt nie lubi ani odczuwać ani na nie spoglądać...
Jeszcze się kompletnie mie wypaliłam...jak długo...nie wiem...
Dlatego ...niebieska huśtawko ...cieszę sie że Cie mam...że mogę usiąść ,a ty mnie ukołyszesz ..przygarniesz mnie...wysłuchasz...że mogę Ci wszystko opowiedzieć...
Dobrze zrobiłam że stworzyłam to miejsce...Ty nim jesteś huśtawko...
A Wam moi mili pożyczę dziś spokojnej nocy..
Odpływam w sen...
Ileż człowiek potrafi znieść?
OdpowiedzUsuńMyśle ..że są granice...wytrzymałości..
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoją...
Wszystko jest do czasu...
W każdej dziedzinie....
Pozdrawiam:-)