niedziela, 25 października 2015

50.Pała w dzienniku.

Otóż to Huśtawko ..dziś chapniesz wsponienie szkolne..
Podstawówka..ładne stylonowe fartuszki...białe kołnierzyki...tarcze obowiązkowe..
Nie miałeś...w tył zwrot...i biegiem do chałupy wziąść ,coś zapomniał...w głowie trzeba mieć i w nogach...włosy przykładnie związane...z ozdobnymi kokardami...
Lola...sławny postrach dzieciarów- piękna ,długa zielona...nad wyraz mocna ..
Załapałam parę cięć ..mało gały z orbity nie wylazły...tak piekła franca....był i cyrkiel,który 90 stopni na tyłek odmierzał..
Czuliśmy respekt przed belferami...ale ogólnie ,,bude ,,dało sie znieść..
Stanowiliśmy dość zgraną ekipę...nie było różnic...a ty masz ,a ja nie mam ,a powinnam..
Oczywiście jak świat światem...jedni mieli zadużo...drudzy zamało...jeszcze kolejni mieli zero..ale nikt nikogo nie skreślał...wspieraliśmy się...potrafiliśmy sie ze sobą porozumiewać..bez żadnych echów srechów...i innych bułek przez bibułek...
Na wszystko mieliśmy czas...na sport..na chór..na zajęcia dodatkowe...
Na zabawe...to tu tak naprawdę wszystko miało swój początek..
Pierwsze zauroczenia...porażki...
Zdarzały sie egzemplarze wyższyj sort...nie lubiłam snobizmu...
Nieustannie gryzłam koleżnkę jedną...tłukłam drugą,gdy grałysmy w piłke na boisku...
Za taką postawę dziś wyleciałabym ze szkoły na zbity pysk...
Dzięki Ci Niebieski...nie jestem już uczniem..
Chciałam dobrze...w imię zasad...jak to tak mieć i sie nie podzielić...
Sama wymierzałam sprawiedliwość...po swojemu...
Ale byliśmy jacyś inni...łazilismy na szaberki na cudze działki...
Wszędzie było Nas pełno...każda wycieczka udana...my się rwaliśmy pełną piersią do działania..a dziś oni nim dociągną do 30 to sie zasapią...zanudzą...życiem...
Taka kaleczarnia globalna...
Szkoła Średnia to już...multum wolności...czulismy się tacy dorośli,dojerzali
Niektórzy z Nas szybko uczyli się jak żyć...by przetrwać...
 Piękni 16 letni...bez mundurków...pozrzucaliśmy te chomonta...rozwichrzylismy włosię...
Dumnie kroczyliśmy po korytarzach...każdy z jakąś swoją ideologią...z łbem pełnym pomysłów...mieliśmy cel....optymistyczni..
Nie ma umejkapowanje papy...naciapanych lakierem pazurów,gołych bebzunów i innych nagich...paszał won z mojej klasy zmyć...tudzież zedrzeć...co tam nasrane na twarzy zostało...by choć troche przypominało lico...dziewczęce...a nie klauna...
Wierszyki liściki krążące po klasie...od amatorów poezji krótkiej...
Byliśmy dla siebie ludzcy...fajna szkolna zgraja...
Dziś wchodzę do szkoły...i widzę snujące sie ,wpatrzone w niebyt ,albo w siebie postaci...
 I może właśnie dlatego...sprawiają mi radość te wspomnienia...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Można wybrać opcje komentowania naciskając "Konto Google" przy "Skomentuj jako" .