wtorek, 29 grudnia 2015

99.Postanowienia,których nie ma.

Robicie już listę,długą,wytrzaskaną postanowieniami..
Ustalacie wytyczne i granice..punktujecie ważne i ważniejsze..
Ten wpis miał wygłądać nieco inaczej..
Ona postanowiła żyć...raz się już poddała,poczym znów kurczowo chwytała się chwil..
Córkę w ślubnej sukni widzieć ,komunii wnuczki doczekać..
Syna powstającego z kolan zobaczyć..
W obliczu Raka- skubańca buraka..wszystko co słało jej na głowę zmartwienia..nagle staje się być nieistotne..nie smuciły jej już porażki codzienności,które są tylko namiastką egzystencji,nie trapił brak kasy jak niegdyś...
To wszystko nic..mówiła..
Jak umrę...będę tylko w innym wymiarze,czułam rozgoryczenie,żal,że nie potrafię wpłynąć na pożeracza mego ciała,umysłu,nie byłam zła,moje wkurwienie nie miało miary..sięgało innej planety..
Taka chwila,w której czujesz tylko bezradność,stan najgorszy ze wszystkich ..
Siadasz ,rozkładasz ręce ,wyrywasz włosy z głowy - później wyjdą same..
Myślisz- przez zupełny przypadek znalazłaś się w kiepskim,cudzym śnie i zaraz się obudzisz...
Łudzisz się ,że ktoś pomylił wyniki..
W kolejnych miesiącach oswajasz wroga okrutnego tak..
Zapraszasz go na kawe,i ciasto migdałowe..gościsz go z doskoku..
Tańczysz z nim walca w szpitalnej sali..
Rozmawiasz z nim ,zadajesz mu pytania..
Codzienność jest Modlitwą...
Już nie pytasz..nie wypierasz,Ty i On - wariat siejący spustoszenie..
Znów walczysz..jeszcze raz..trzymasz się życia ,naprzekór jemu..
Ale tę walkę przegrywasz...
Widziałam śmierć z bliska..
Każda jest inna..
Trudno jest oswoić się z myślą...że Biała Pani towarzyszyła jej w każdej minucie..
Taka jestem zmęczona ,mówiła..już się pogodziłam ,że tę wojne przegram..
Muszę im dać teraz siebie taką jeszcze ,jaką chce by mnie pamiętali-.
Uśmiechniętą,tak chce odejść-.
Gdzieś tu będę kołysała ich zmartwione dusze..
Odeszła dziś w godzinach porannych..
Spokojna...lekka..wolna..
Czerpmy z życia garściami ,póki mamy moc..
Dziś ...teraz...
[*]

4 komentarze:

  1. RAK – to brzmi i jest jak palba z grubej Berty. Trafia do głowy i serca , siedzi w psychice do KOŃCA.
    Znam ja , przeszła obok mnie, dawno temu , do i po moją Mame .Była bosa , cicho stąpała ta Biała Dama. Byłam z MAMĄ do końca , trzymałam za rękę kiedy odchodziła. Czułam ten chłód , zmarzlinę . a potem porażającą pustke. I chyba wtedy pekło mi serce , zostawiając najważniejszą , największą bliznę. W JEDNYM, w ‘’TYM’’ MOMENCIE przewartościowałem swoje życie. . Boli do dzisiaj, mimo upływu lat. Trauma . Być może dlatego mam tak mocno ambiwalentny stosunek do Świąt i Nowego Roku , do czasu przemijania.
    Cyt „ kiedy artysta wyczerpał swoje tematy , kiedy nie ma już nic do malowania , nic do powiedzenia i kiedy nawet czytanie go nuży , pozostaje mu zawsze jeden odwód : ŻYĆ . „” / Niecierpliwośc /

    ‘’Czerpmy z życia garściami ,póki mamy moc..
    Dziś ...teraz... : „”// _ Sylwia – Postanowienia , których nie ma . //
    Żółwik macha ogonkiem i kiwała łapka , a może to nóżka ?? pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Żółwiowe..kiedy ktoś idzie w nieznane..być może w lepsze kroczy..
    Tak bynajmniej sobie tę ,,miejscówke wyobrażam,tam gdzie nikt nikogo nie dręczy,gdzie nie ma waśni,gdzie wszyscy są Jednością..
    Ludzie nie wiedzą jak sie zachować,co mówić by zabrzmiało odpowiednio do chwili..
    Czy można współczucie wyrazić słowami..
    Jakiś czas temu pisałam o Białej Damie,Ona nie pyta czy może wejść,Ona się czuje proszona,Ona szepcze na ucho- już czas..
    Przykro mi ,że zwiewnie wkroczyła w Wasze progi ..
    Zostawiła ślady dożywotnie..
    Myślę,że jej nie można całkowicie oswoić- a i zaakceptować trudno..
    Możemy ją tłumaczyć,usprawiedliwiać..to wpisane w naszą drogę końcową..
    Pytanie dlaczego czasami przychodzi tak wcześnie..
    I znów polemizacja..
    Bo tak w Jej ścieżce było nakreślone..
    Ironicznie sobie poczyna..Biała Dama..
    Pozdrawiam Cię Żółwiowe serdeczne,z lekkim przydepnięciem..
    Z łzą kryształową...

    OdpowiedzUsuń
  3. Na raka napatrzyłem się już wystarczająco dużo - miałem wolontariat na chirurgii onkologicznej. Ta bestia jest okrutna, szczególnie patrząc na dzieci. :( Aż mi się płakać chciało. Ale takie osoby mają najwięcej nadziei, dają największego kopa do życia, zaczyna człowiek doceniać to co ma. Niedawno wykryto guza u mojej mamy. Na szczęście rokowania dobre, póki co mały, nie rośnie i jest dobrze. I tego będę się trzymać! A Biała Dama przyjdzie prędzej czy później po każdego z nas. Dlatego trzeba tak żyć, by nie mieć świadomości, że wszystkie lata, które przeżyliśmy były jałowe.

    Pozdrawiam,
    Adam (brakujacykolorteczy.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  4. Złodziejka życia kroczy na palcach...
    Zatem bierzmy się za Życie..
    Byśmy mogli sobie powiedzieć,,żyłem jak chciałem,,
    Adam ściskam i Mamę i Ciebie:-)

    OdpowiedzUsuń

Można wybrać opcje komentowania naciskając "Konto Google" przy "Skomentuj jako" .