niedziela, 4 października 2015

32. Deszcze niespokojne.

Za oknami ciemno..wiatr cicho wywiewa z kątów...pozostałości po'lecie..
Mżawka wężykiem sunie...czasami lubię deszcz...burze..bardzo mnie nastraja ..
U Niemców Pampers girl w niedziele pachnie nudą...
Oni święcą ten dzień ,jak My Boże Narodzenie..
Nie prać...nie sprzątać...tylko te dupy kilkanaście raza dziennie w czyste gacie zawijać..
Zygfryda słaba ..ledwo ją te nóżyny cienkie jak zapałki niosą...w wózek myślałam ją zapakować i wywiezć w park..ale nie ryzykuje...zdmuchnie ją z karocy
I obiad uskuteczniłam,ale nie możesz sama w kuchni dokazywać w garach...
Pan domu łazi za dupą,się pląta pod nogami..i radzi kucharce jak sos ulepszyć coby smaczniej w gębie było...o ile proszek z torebki w ogóle może być zjadliwy..
I grzebie tą łychą ,miesza...
Się zbuntowałam lekko ..
Zostaw te mikstury i lepiej usiądz...gdzie kucharek dwie ..tam sąsiad czuje smród..
Albo ja gotuje ,albo Ty ...wybór prosty odpowiedz krótka...
Cos tam naburkał pod czerwonym nochalem...że jakże to tak go z własnej kuchni wywalam..i poczłapał odwłok na kanapie zależeć...z gazetą ..
Żygfryda go uporządkowała dodatkowo...
Ledwo dyszy ,ale głosik ma...jeszcze daje znać że oddycha..
Nie spodziewam się długich lotów w ich domu...rak darmozjad zjadł już chyba wszystko co tętniło życiem...
Ale nie ubolewam...chce wrócić...w miejsce...w którym jakiś czas temu byłam..fajne miasteczko...dostęp do wszystkich możliwych galerii..ładnie położona okolica...kiedy już tam dotre...zagoszcze na dłużej...mam plany..( hustawko powiem Ci w sekrecieza  jakis czas...bo jak wiesz u mnie z planowania to tylko chleb ze smalcem wychodzi)
Poznałam tam fajną Żydowską rodzine...chyba po raz pierwszy po tylu latach gnania na walizkach jak Beduin..miło znów będzie spędzić z nimi czas...
Niemcy są zimni tacy...zawsze wszystko wiedzą najlepiej...rwa blaszana ..toż nie trzeba niczego goglowac...oni są chodzącym info w każdej dziedzinie...
Czysta rasa...tak o sobie myślą często...ale co będe Wam tu przybliżać ..nudny temat..
Zatem Rodzina Zydowska...jest inna...z ciekawymi tradycjami...z prostotą ,ale klasą samą w sobie...życzliwi...czasami ladujesz gdzieś na krańcu świata..i spotykasz kogoś ...kto zostaje z Tobą...na dobry i zły czas...i to jest myśle najfajniejsze..
Żadne pieniądze,żaden status...ani pozycja...nie zastąpi ciepła drugiego człowieka ...serdeczności...nie tej fałszywej...och ja miło Cie widziec..ale wez już zdezynfekuj powietrze...
Jestem tu ,bardzo tęsknie za domem...za wszystkim co z tym domem związane ...
Tesknota bierze góre niekiedy...wtedy łzy leją sie po polikach ...
Wiem że nie będe dożywotnio pracowała po niemieckich domach...
Dlatego jeszcze drążę i krąże...myśle...i zapewne coś niebawem wymyśle...wykrążę..
Czy to będzie dobrze wymyślone...tego jeszcze nie wiem...
Ale wiem że nic nie jest przesądzone...wiem że ten nowy początek...będzie jakimś kolejnym etapem...odpowiednim dla mnie...wiem czego dziś chce..na chwilę obecną...
I to jest dobre...jestem tego pewna...takie pozytywne czuję mrowienie..
Gdziekolwiek będę....huśtawka będzie ze mną...
Tam gdzie ja....będzie mój azyl..moje własne aidacho
Czy to ważne gdzie los nas poniesie....gdzie postawi krok siedmiomilowy but....
Gdzie wyekspolduja nas owsiki...
To nie ma znaczenia...jeśli tylko czujemy że już na 100 procent tu jest nasze miejsce...
Że pół wieku być może zajęły nam poszukiwania...ale wreszcie jesteśmy ...
Zatopie się w nutach dziś tak niedzielnie..
Wrzucę na ruszta film wieczorowo...uzbierały sie bowiem zaległości...
A Wam pożyczę...owocnych poszukiwań...swojego własnego raju...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Można wybrać opcje komentowania naciskając "Konto Google" przy "Skomentuj jako" .