piątek, 13 listopada 2015

64. Rzucę zaklęcie na piątek.

Zaczaruje ten dzień..piątek 13.
Zwyczajny piątek jak każdy inny..ale tak na wszelki wypadek chciałabym Cie prosić..byś przez te parenaście godzin był dla mnie milszy...
Pierworodny wykluł sie 13 w piątek...i klepie jak mantre,że ma pecha..
24 lata w dupie juz zgniło,przeminęło nie wiem kiedy..a on nadal ćwierczy ,że tego wariackiego dnia wszelkich zdarzeń nie wstawałby z łóżka...
,,mogłaś mnie urodzić parę minut po północy,mogłaś poczekać..
Ano nie poczekałam..bo rozerwałoby mi dupę...na trylion drobnych ochłapów
Wybacz synu,że skazałam Cie na 13...
Jako dziecko wierzyłam we wszystkie możliwe zabobony,w czarne kotki przebiegające droge,w tył zwrot -omiń czornyje zwierze ,zakręć koło..
I w te 13 piątki ,zakodowywałam sobie we łbie,że zaraz nagle sie coś utoczy..a to pała w dzienniku,a to wleze w gówno lub się potknę na oczach przystojnego kolegi z klasy równoległej...spłone i zamienie sie w popiół najlepiej..
Obecnie nie zawracam sobie głowy mitami ...mamy wystarczająco niekończących się przypadków w życiu,by jakimś 13 kleić sobie w głowie scenariusze mroczne..
Wszystko siedzi w najgłebszych rowkach podświadomości...otóz to..mądrze gadam,już możecie polać...pełniuśko...nie żałować...
U mnie dzieje się zazwyczaj coś nietypowego...czy to 13 czy inny...
Ja notorycznie zakładam skarpetki na lewą stronę...
Spieke sobie skóre ,dotykając łapą gorącego gara,bo od czegóż są np sciereczki ,tudzież kuchenne rękawice..ano dla mnie nie...
Tak szybko się rozpędzę niekiedy,że na prostej drodze nie wyrobie zakrętów...i tym sposobem zaliczę glebę..lub stłukę o rant łóżka ,nogę od stołu małego palca u stopy..
Efekt końcowy- fioletowo- sraczkowe kolory tęczy..
Takam szybka,łenergiczna...pięrdolnięta..ot co
W sklepie obowiązkowo coś zostawię...parasole ,czapki...nie dość że kasują Cie wszędzie,ano nie chcą darmo dawać ,co za świat..to jeszcze fanty swoje ukochane pogubię w pędzie zakupowym...i już nie pamiętam ,w którym sklepie mam szukać...swoich zgub..
I wiele innych takich fajnych...wypadkowych kolekcjonuje..
Latem japonka się zerwała cholera i wylądowałam w psich odchodach...smród i wielkie nieporozumienie...prowadziło mnie do chałupy z wkurwionym przykurczem..
I kto ma pecha?
Ale już dam upust piątkowi ..i wilkomen soboto..
Zamierzam się wyturlać w kręglach..z czaderskim towarzystwem u boku...czego i Wam moje Czupakabry pożycze...zatem Kokodżambos...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Można wybrać opcje komentowania naciskając "Konto Google" przy "Skomentuj jako" .